W ostatnim czasie na lekcji języka polskeigo obejrzałem film "Królik po berlińsku". Uznałem, że jest to bardzo ciekawa produkcja i że mogę napisać o nim kilka słów. Jest to polsko-niemiecka produkcja, powstała w 2010r. Reżyserią zajął się Bartosz Konopka, scenariusz napisali: Bartosz Konopka i Piotr Rosołowski. Lektorem została Krystyna Czubówna. Film ten znalazł się wsród pięciu filmów dokumentalnych kandyduących do Oscara w roku 2010.
Film opowiada historię królików żyjących na Placu Poczdamskim w Berlinie. Opowieść zaczyna się w momencie zakończenia II wojny światowej. Jak wiemy, we wschodniej części Niemiec zapanował wtedy ustrój komunistyczny. Berlin został przedzielony murem, a tak naprawdę dwoma murami pomiędzy, którymi zostały zamknięte króliki. Film formą może przypominać dokument przyrodniczy, co wynika z koncepcji twórców ale także z tego, że Krystyna Czubówna ( znana narratotka w filmach przyrodniczych) pełni rolę lektora. Oczywiście nie jest to produkcja o tematyce przyrodniczej-ma ona wiele znaczeń, można ją interpetowac w różny sposób.
Film opwiada o losach królików między murami. Z początku oszołomione domyślają się, że wszystko to zostało zrobione dla ich dobra. Stopniowo przyzwyczajają się do nowego środowiska. Stają się nawet atrakcją turystyczą. Jest im dobrze w ich nowym domu. Mimo wszystko po latach niektóre osobniki próbują uciec. Mury zostają, więc podwyższone. W materiał zostały powlplatane wypowiedzi strażników, naocznych świadków i ekspertów. Film opowiada całą tę historię do czasu obalenia muru i kilki latach po tym wydarzeniu. Opisałem bardzo krótko wydarzenia przedstawione w filmie w celu naświetlenia tego, co w spodobało mi się najbardziej: tego że ma wiele znaczeń, może być interpretowany na wiele sposobów. Niemal w każdym momencie rezyser posługuje się przenośnią, cały film jest jedną wielka przenośnią. Sytuacja panująca w Berlinie została przedstawiona z dwóch perspektyw: królików i ludzi. Na pozór te dwa punkty widzenia nie mogą mieć ze sobą nic wspólnego, a jednak mają i to dużo...
Zastanówmy się w jakiej sytuacji żyli ludzie w tamtym czasie? Oczywiście ich sytuacja była trudna, żyli w państwie autorytarnym. Ich swobody obywatelskie były ograniczone, nie tolerowano sprzeciwu. Widać tutaj podobieństwo do sytuacji królików, które również nie mogły robić tego, co chciały: musiały pozostać w jednym, wyznaczonym miejscu, a na dodatek to wszytko było rzekomo dla ich dobra. Kiedy popatrzymy na tę sytuację z ludzkiej perpsektywy, to oczywiście bzdura: przecież mur nie został wybudowany dla dobra królików, ale po to, by oddzielić dwa zupełnie różne światy: komunistyczny i kapitalistyczny. I gdzie tu sens? Ale przecież czym motywowały władze (mam na myśli te komunistyczne) wzniesienie bariery? Tym, że kapitalizm jest zły i dla dobra obywateli trzeba ich od niego izolować... W taki sposób można interpetować i analizować poszczególne wątki praktycznie w nieskończoność.
Według mnie film "Królik po berlińsku" jest produkcją wartą uwagi i polecenia. Przez swoją koncepcję pozwala widzowi na bardzo swobodne interpretowanie przedstawionych wątków. Właśnie to spodobało mi się w nim najbardziej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz